W Polsce temat osób LGBTQIA+ zawsze budził poruszenie, a przynajmniej od momentu, kiedy uznano je za faktycznych członków społeczeństwa. Książka wydana w 2021 roku, tuż po kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, wydaje się być swego rodzaju odpowiedzią na homofobię polityków, duchownych i wielu innych Polaków. Anna Konieczyńska, która sama reprezentuje świat heteronormatywny, zdecydowała się wykorzystać swoją uprzywilejowaną pozycję i podjąć aktywne kroki w walce o prawa społeczności LGBTQIA+. Jak sama mówi już we wprowadzeniu: „Zrozumiałam, że o równość dla wykluczanych trzeba walczyć aktywnie, nie tylko deklaratywnie […]. Flaga w oknie nie wystarczy”. Naprawdę warto sięgnąć po tę książkę, chociażby po to, aby zobaczyć, że faktyczny wygląd tęczowej społeczności jest zupełnie inny niż to, co przedstawia nam się w przestrzeni publicznej.

Konieczyńska postąpiła tutaj jak prawdziwy sojusznik osób LGBTQIA+. Oddała głos grupie mniejszościowej. Przeprowadziła wywiady z kilkoma przedstawicielami tęczowej społeczności, oddając im tyle przestrzeni, ile tylko potrzebowali. Jednocześnie zadbała o to, aby zapewnić miejsce dla reprezentantów różnych orientacji i identyfikacji płciowych, skupiając się na dość indywidualnych problemach każdej z grup. Bardzo często autorzy podobnych pozycji, w imię wiecznie żywego patriarchatu, skupiają się na problemach społeczności gejowskiej, zostawiając jedynie fragmenty sceny dla osób reprezentujących inne litery. W przypadku Polaków pod tęczową flagą czytelnik jest się w stanie zapoznać z całym wachlarzem niezależnych od siebie historii. Tęczowe rodziny z dwiema mamami, osoby transpłciowe (w tym niebinarne), najstarsza w Polsce drag queen, aktywiści, osoby należące do młodszego i starszego pokolenia. Konieczyńska zapewnia nam pełen przekrój problemów, zmagań, ale także radości i sukcesów osób LGBTQIA+.

Pokazuje zwykłych ludzi, którzy tak naprawdę nie różnią się od innych. Chcą zakładać rodziny, brać śluby, rozwijać kariery, po prostu żyć i to żyć w spokoju.

Obecny klimat polityczny odbija się na bohaterach wywiadów. Autorka nie próbuje w żaden zawoalowany sposób przekazać stanowiska polityków czy duchownych, zamiast tego po prostu ich cytuje, pozwalając słowom wpływowych w tym kraju osób wsiąknąć w każdego, kto je czyta. „Tęczowa zaraza”, „strefy wolne od LGBT” i najbardziej osławione – „to ideologia, nie ludzie”. Poza wszechobecną nienawiścią poruszane są także inne problemy, wynikające chociażby z nieokreśloności polskiego prawa. Brak możliwości małżeństw jednopłciowych, adopcji dzieci, upokarzające procesy, przez które muszą przejść osoby transpłciowe, aby żyć swoim życiem.

Jedną z niezaprzeczalnych zalet tej książki jest powoływanie się na obecne źródła naukowe, obalające szkodliwe mity związane z osobami LGBTQIA+. Nie zabrakło tutaj chociażby przykładów badań mówiących o prawidłowym rozwoju dzieci wychowywanych przez rodziców tej samej płci. Przytaczane są także statystyki, które – chociaż dość ponure – odzwierciedlają stan psychiczny osób nieheteronormatywnych. Podobnie jest z rankingiem równouprawnienia Rainbow Europe, który w 2020 roku okrzyknął Polskę najbardziej homofobicznym krajem Unii Europejskiej.

Książka zrealizowana jest naprawdę bardzo dobrze. Nie brakowało na nią zamysłu, sam język jest przystępny, a osoby LGBTQIA+ grają tutaj główną rolę.

Rzuca się w oczy jednak pewien element, który nie został wykonany tak samo dobrze jak cała reszta. Jak nie od dziś wiadomo – język tworzy rzeczywistość. Jest to szczególnie istotne w kontekście tożsamości płciowej. Wspomniane błędy występują jedynie w kontekście osób transpłciowych, chociaż są też niespójne – raz autorka używa poprawnej terminologii, a kilka akapitów później nieprawidłowej. Mówi o szkodliwości używania starego imienia osoby transpłciowej, tylko po to, aby później użyć go w kontekście sławnej transpłciowej malarki, Lili Elbe. Używa terminologii typu: „urodzony jako dziewczyna” czy przytacza zupełnie przestarzałe i dawno określone jako szkodliwe kryterium diagnostyczne: „test realnego życia”, co wydaje się dużym niedociągnięciem w książce poświęconej stricte osobom LGBTQIA+, w tym osobom transpłciowym. Jest to oczywiście zrozumiałe, że pewne kwestie należy uprościć, aby czytelnik zupełnie nieznający tematu był w stanie odnaleźć się w tym nowym, jeszcze niezbadanym przez niego świecie. Mimo wszystko uważam, że wszystkie wymienione wyżej rzeczy, a dodatkowo przekłamanie czasu rekonwalescencji po operacjach będących elementami korekty płciowej, powinny być lepiej przemyślane albo skonsultowane z osobami znającymi poprawną terminologię. Autorka przedstawiła dość dokładnie, na czym może polegać tranzycja medyczna, choć zabrakło mi także podkreślenia znaczenia indywidualnej drogi i potrzeb, jeśli chodzi o wszelkie jej elementy.

Polacy pod tęczową flagą to książka, która w moim odczuciu skonfrontowała się ze straszakiem powstałym w wyniku działań wielu polityków i reprezentantów mediów czy Kościoła katolickiego. Mówi się, że Polacy potrzebują wspólnego wroga, aby prawdziwie się zjednoczyć. Od kilku lat tym wrogiem stało się środowisko LGBTQIA+, któremu przypisuje się mnóstwo negatywnych cech i złych zamiarów. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję, chociażby po to, żeby poznać inną, prawdziwą perspektywę. Żeby zrozumieć, że diabeł nie jest taki straszny, a tak naprawdę to wcale nie jest diabłem. Zróbcie to, o co każdy z nas, członków mniejszości, prosi – usłyszcie nasz głos.


Tekst: Alex Morgan Krzysztoń – 23-letni niebinarny aktywista, student wiedzy o teatrze. Działa na rzecz osób queerowych w przestrzeni internetowej od 2016 roku, zajmuje się edukacją na tematy związane z transpłciowością, weganizmem, emocjami, edukacją seksualną i polityką lokalną.
Instagram: @alex.quee

Korekta: Anita Głowacka / Anot Głowacki (24).